O bieganiu z górskiej perspektywy.

Suunto - rozczarowanie roku 2023

Ten wpis jest trochę nietypowy. Nie jest to typowa recenzja sprzętu, tylko bardziej doświadczenia z firmą Suunto w takcie mojej przygody z Suunto Vertical. Recenzja finalnie nigdy nie została opublikowana. Dlaczego tak się stało, o tym w niniejszym wpisie, zapraszam.

Suunto 9 Peak Pro - pierwsze wrażenia

Suunto 9 Peak Pro to nowa/stara propozycja od Finów na ten rok. Na pierwszy rzut oka to taki sam zegarek jak poprzednia wersja, ale to tylko jedna strona medalu, bo o ile na zewnątrz nie zmieniło się prawie nic, to w środku zmieniło się prawie wszystko. Zapraszam do zapoznania się z materiałem.



Nim jednak przejdziemy do recenzji chciałbym standardowo poinformować, że nie jest to tekst sponsorowany. Sprzęt do testów został zakupiony przeze mnie z własnych środków.

W tym tekście skupię się na nowościach, a jeżeli szukasz podstawowych informacji to odsyłam Cię do zapoznania się z wcześniejszą recenzją Suunto 9 Peak, tego bez "Pro" 😉.

Zmiany względem Suunto 9 Peak:
  • nowy, mocniejszy procesor wraz ze specjalnym procesorem graficznym,
  • nowy interfejs użytkownika,
  • nowy chipset GNSS Sony, który jest w stanie pobierać dane jednocześnie z 4 systemów (GPS/QZSS/Galileo/Beidou/GLONASS) i do 32 satelitów jednocześnie,
  • nowy moduł czujnika tętna LifeQ,
  • dodano siłę biegu szacowaną bezpośrednio z nadgarstka,
  • jest możliwość dostosowywania widżetów zegarka,
  • dodano nowy tryb do śledzenia płytkiego nurkowania do 10 m,
  • dodano więcej przewodników SuuntoPlus (mini-aplikacji),
  • możliwość dodawania segmentów Strava Live (aktualizacja w listopadzie),
  • zwiększono wytrzymałość do wojskowego standardu MIL-STD-810,
  • zwiększono żywotność baterii z 26 do 40 godz. dla wysokiej dokładności GNSS oraz 70 godz. dla trybu "wytrzymałościowego",
  • poprawiono szybkie ładowanie, teraz już 10 min pod ładowarką umożliwi nam 10 h treningu.



Chcąc być bardziej precyzyjnym należy wspomnieć, że Suunto 9 Peak Pro zyskał też normę wytrzymałości wojskowego standardu MIL-STD-810. Względem wcześniejszego modelu jest również odrobinę grubszy: 10,6 mm vs. 10,8 mm. Ciągle jednak mamy kopertę z możliwością wymiany standardowych 22 milimetrowych pasków. Suunto 9 Peak Pro, podobnie jak wcześniejsza wersja, jest wodoodporny do 100 m głębokości. Nowy model zyskał też możliwość pomiaru głębokości do 10 m, co może być miłą niespodzianką dla wszystkich fanów nurkowania z rurką.

Suunto 9 Peak w wersji "Pro" został wyposażony w nowy, mocniejszy procesor, który wspierany jest przez dodatkowy układ graficzny. Tym samym Suunto wyeliminowało, moim zdaniem, największą wadę modelu bez "Pro", czyli super powolny i lagujący interfejs użytkownika. Nowy model jest znacznie szybszy i działa płynniej od poprzednika. Nie znaczy to jednak, że działa wzorowo. Ciągle zdarzają się przycięcia interfejsu, w momencie przełączania ekranów. Najgorzej jest przy otwieraniu ekranu z powiadomieniami z telefonu, tutaj "przycięcia" interfejsu pojawiają się za każdym razem. SUUNTO ZRÓB TO W KOŃCU DOBRZE!!!

Mając do dyspozycji więcej mocy obliczeniowej firma postanowiła również odświeżyć wygląd oprogramowania zegarka. Stylistycznie nawiązuje ono mocno do wcześniejszej wersji, ale pewne jego elementy zostały zmienione, jak np. ikonki aktywności, które zadebiutowały już kilka miesięcy wcześniej w aplikacji mobilnej.
Czy jest ładniej? Mam co do tego mieszane odczucia, na pewno jest inaczej 😉. Interfejs w wielu miejscach jest czarno-biały (np. w Ustawieniach), a to sprawia, że przy długiej liście opcji poszczególne elementy zlewają się ze sobą. Sprawia to, że obsługa trwa dłużej, bo musimy skupić się na dokładnym wczytaniu się w listę ustawień - moim zdaniem to krok w tył. Inna rzecz na którą liczyłem, a której się nie doczekaliśmy to "przewijalne" listy. Niestety ciągle, gdy dojedziemy do końca listy ta nie przeskakuje do pierwszej pozycji. Jest to dla mnie totalnie niezrozumiałe.



Zmiany wizualne to jedno, ale zmienił się również układ menu, co wymaga szerszego omówienia. Sprzętowo nic się nie zmieniło, zegarek obsługujemy trzema, dobrze klikalnymi przyciskami po prawej stronie. Do dyspozycji mamy również ekran dotykowy, który zdaje się, że działa teraz jeszcze płynniej. Przeorganizowano natomiast rozłożenie widgetów, sesji treningowych czy funkcji. Teraz zaczynając od tarczy zegara przesunięcia prawo/lewo spowoduje przełączanie pomiędzy widgetami, a tych mamy do dyspozycji aż 12. Co jednak istotne, listę dostępnych widżetów możemy modyfikować i jeżeli zechcemy któryś z nich wyłączyć możemy to zrobić w ustawieniach aplikacji Suunto. Poniżej lista dostępnych widżetów.



Klikając środkowy przycisk, zaczynając z ekranu zegara, będziemy przełączać się pomiędzy kolejnymi widgetami. Do nawigacji możemy też wykorzystać dotyk, przesuwając po tarczy zegarka w kierunku prawo/lewo.


W orientacji pionowej mamy natomiast usytuowane: ćwiczenia (góra) oraz opcje i ustawienia (dół).  Listę aktywności wyświetlamy klikając przycisk górny, gdzie do dyspozycji mamy ponad 95 trybów sportowych. 
Przyciskiem dolnym przechodzimy zaś do listy dostępnych opcji i ustawień. Odpowiednio będą to: Nawigacja, Dziennik, Sterowanie multimediami, Stoper, Alarm, Nie przeszkadzać, Podświetlenie, Ekran zegarka oraz Ustawienia.



Nowe menu to niejedyne zmiany w oprogramowaniu zegarka. Odświeżeniu uległ cały interfejs graficzny systemu. Mamy nowe grafiki i czcionki, które według zapewnień firmy mają wpłynąć na poprawę widoczności. Rzeczywiście względem zwykłego Suunto 9 Peak, model z "Pro" wypada lepiej pod tym kątem, ale ciągle nie jest to jakiś wybitny poziom. W porównaniu z konkurencją Suunto 9 Peak Pro ciągle ma nieco "blady" wyświetlacz. Wydaje mi się, że głównym powodem tego stanu rzeczy jest większe oddalenie wyświetlacza od szkiełka.



Jeżeli jesteśmy już przy wyświetlaczu to nie sposób nie odnieść się do ramki. Tak, ciągle jest duża, podobnie jak w modelu wcześniejszym. Niemniej nie rozumiem tej całej krytyki i bicia piany w mediach przez osoby recenzujące ten sprzęt. Na pierwszy rzut oka można faktycznie odnieść wrażenie, że ramka jest większa niż w konkurencyjnych konstrukcjach, ale w rzeczywistości nie jest to prawdą. Coros Apex Pro ma tę ramkę nawet większą. Różnica jest taka, że inżynierowie z Suunto nie zdecydowali się umieścić na tej ramce żadnych graficznych elementów. Do tego dochodzi pionowa krawędź koperty. Jedyne, co można mieć im za złe to fakt, że nie próbowali w jakiś sposób ukryć tych ramek. Osobiście jestem jednak zdania, że Suunto 9 Peak Pro to jeden z najładniejszych zegarków dostępnych na rynku.




Nowy chipset GNSS

Suunto 9 Peak Pro wyposażono w nowy chipset GNSS od Sony, który jest w stanie odbierać informacje ze wszystkich systemów nawigacyjnych jednocześnie. Należy jednak wspomnieć, że ciągle nie jest to model obsługujący sygnał wielozakresowy. O dokładności tego sprzętu napiszę w osobnym tekście, teraz jedynie wspomnę, że poprawa względem poprzedniego modelu jest zauważalna.

Jeżeli jesteśmy przy GNSS to warto wspomnieć o dostępnych trybach. Od teraz, nie wybierzemy w ustawieniach, z jakich systemów GNSS chcemy korzystać. W standardzie włączone mamy wszystkie (!), a dokładność rejestrowania danych możemy ograniczyć wyłącznie poprzez zmianę trybu baterii z "Osiągi" na "Wytrzymałość" lub "Wycieczkę". Osobiście popieram takie podejście. W 99,9% przypadków chcę mieć jak najdokładniejsze dane z moich treningów. Jedynie na pieszych wycieczkach używałem innych, mniej dokładnych trybów rejestracji danych. To można zaś zrobić jednym kliknięciem bez konieczności wchodzenia do ustawień nawigacji. Jedyny moment kiedy manipulowałem ustawieniami był to czas kiedy... testowałem zegarek :)

Opcja "All systems on" wpływa oczywiście na większe zużycie energii niż korzystanie wyłącznie w oparciu o system GPS. Warto o tym pamiętać, kiedy porównujemy ten sprzęt z innymi zegarkami konkurencji. Dobrym przykładem będzie porównanie z Corosem Apex Pro 2. Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że różnica w żywotności baterii pomiędzy tymi zegarkami jest bardzo duża. W rzeczywistości zaś sprawy mają się nieco inaczej:




Tym oto sposobem przeszliśmy płynnie do tematu Baterii.

Suunto nie podaje informacji nt. zastosowanego akumulatora, ale ogniwo w nowym modelu jest wyraźnie lepsze niż w starszym Suunto 9 Peak. Odnoszę wrażenie, że jest to trochę przemilczany temat w komunikacji, a szkoda, bo Suunto ma się czym chwalić. Żywotność baterii wzrosła do 40 godzin, co w trybie widoczności wszystkich systemów GNSS jest świetnym wynikiem. Coros w nowej odsłonie Apex Pro 2, co prawda deklaruje pracę przez 45 godzin, jednak w porównaniu z 9 Peak Pro jest to urządzenie wyraźnie grubsze (14 mm vs. 10,8 mm), a to już wyraźnie odczujemy na nadgarstku. W mojej opinii te 5 godzin ekstra nie jest warte tych dodatkowych milimetrów.


Szybkie ładowanie

Szybkie ładowanie jest... naprawdę szybkie! Śmiem twierdzić, że w tej kategorii Sunnto jest rynkowym liderem. W tym momencie problem ładowania zegarka w zasadzie nie istnieje. Nie musimy myśleć o naładowaniu sprzętu przed treningiem. Wystarczy raptem kilka minut pod kablem i możemy iść na długie kilkugodzinne wybieganie (!). Wystarczy 10 minut pod ładowarką aby poziom naładowania naszego akumulatora wzrósł o blisko 30% (średnio wychodziło mi ok. 28%). Naładowanie ogniwa z 20% do 80% zajmuje nieco ponad 20 min.

W trybie smartwach bateria powinna nam wystarczyć na 21 dni. Dla porównania, bateria w starszej wersji tj. Suunto 9 Peak wystarczała na ok. 7 dni zwykłego użytkowania. Mówimy tutaj zatem o wyraźnym progresie.

Problem z tego typu ogniwami jest natomiast taki, że bardzo trudno się je testuje. Mówiąc konkretniej, potrzeba długiego czasu, żeby dokładnie prześledzić jak akumulator zachowuje się na jednym cyklu ładowania. Dlatego pozwolę sobie ten temat zaktualizować w przyszłości, teraz wspomnę tylko, że ogniwo w Suunto 9 Peak Pro zdaje się pracować w sposób bardzo bliski deklaracjom producenta.

Nie zauważyłem natomiast powiadomień informujących o niskim poziomie energii. Nie doprowadziłem do bardzo niskiego poziomu naładowania akumulatora, ale w Suunto 9 Peak takie komunikaty pojawiały się już w momencie kiedy wskaźnik spadał poniżej 35%. Teraz takich komunikatów nie zaobserwowałem nawet przy stanie baterii poniżej 25%.

[Aktualizacja]

Po aktualizacji oprogramowanie komunikaty związane z baterią zaczęły pojawiać się regularnie. Kiedy poziom naładowania baterii spadnie poniżej 35% wyświetla się komunikat, aby podładować sprzęt przed treningiem. Natomiast kiedy poziom akumulatora spadnie do 20% wyświetli się komunikat o niskim poziomie akumulatora.



Jedyna rzecz, która nie przypadła mi do gustu to kabel do ładowania. Ten dołączany do Suunto 9 Peak posiadał "księżycowe", mocne magnesy.



Wystarczyło zbliżyć zegarek pastylki i wszystko "samo wskakiwało" na miejsce 😉. Zegarek mógł swobodnie zwisać na kablu, a magnesy swobodnie były w stanie go utrzymać. W nowej wersji, kabelek ładujący wygląda tak:



Konieczne stało się precyzyjne ułożenie sprzętu, żeby doszło do ładowania. Poza tym magnesy są na tyle słabe, że przypadkowe poruszenie sprzętem może spowodować przerwanie ładowania. W przypadku Suunto 9 Peak nigdy nie przydarzyła mi się podobna sytuacja. W Suunto 9 Peak Pro już kilkukrotnie udało mi się przerwać proces ładowania, to trochę irytujące.


Nowy czujnik tętna

Suunto 9 Peak Pro wyposażono w nowy moduł czujnika tętna LifeQ. Już we wcześniejszej wersji zegarka optyczny czujnik działał częściowo bardzo dobrze. Dlaczego "częściowo"? Bo o ile nie małem większych uwag co do pomiaru tętna, to już pomiar tlenu we krwi był bardzo słaby. Niestety niewiele się w tej materii się zmieniło. Pomiar O2 to nadal loteria, trwa nieprzyzwoicie długo i wcale nie jest powiedziane, że po minucie oczekiwania dostaniecie konkretny wynik. Mi najczęściej pojawia się komunikat: "Nie udało się zmierzyć tlenu we krwi". To jest naprawdę dziwne, bo jak wspomniałem wyżej, pomiar tętna wygląda bardzo dobrze. 

O dokładności czujnika tętna będzie jeszcze osobny wpis. Jeżeli zaś chodzi o sposób działania nic się tutaj nie zmieniło. W trybie sportowym odczyt następuje co 1 sek., natomiast w trakcie dnia zegarek wykonuje pomiary tętna w 10 minutowych odstępach. Nie ma możliwości zmiany tych ustawień.




Moc biegowa

Suunto dołącza do innych producentów i od teraz umożliwia określenie mocy biegowej "bezpośrednio z nadgarstka". Problem z mocą biegową jest taki, że na ten moment, nie ma opracowanego standardu pomiaru. Dlatego każda firma robi to trochę na swój sposób, stąd trudno jest o jakieś sensowne pomiary. Część producentów (w tym Suunto) dostosowuje się do metodyki pomiaru Stryd (podobnie robi to Coros i Apple), podczas gdy inni producenci (Polar, Garmin) opracowali inne algorytmy. Oczywiście zegarek ciągle obsługuje moduły zewnętrzne i kiedy wykryje on połączenie z dedykowanym czujnikiem dane będą pobierane z kapsułki, a nie szacowane za pomocą zegarka.


SuuntoPlus

SuuntoPlus to platforma programistyczna, która umożliwia tworzenie dodatkowych aplikacji, czy przewodników treningowych, które możemy dodać przed rozpoczęciem konkretnego treningu. Rozszerzają one możliwości naszego sprzętu. SuuntoPlus dostępne jest już od ponad roku, platforma ciągle się rozwija i dodawane są do niej nowe aplikacje i rozszerzenia. Między innymi SuuntoPlus Guide, czyli aplikacja do tworzenia treningów strukturalnych, o której więcej pisałem TUTAJ

Problem z SuuntoPlus mam taki, że wiele z aplikacji, które są tam dostępne, moim zdaniem, powinny być natywnie dostępne w oprogramowaniu zegarka np. alert odżywiania. Głównie ze względu na fakt, że obecnie możemy włączyć tylko JEDNĄ aplikację. Wcześniej ograniczeniem był brak wystarczającej mocy obliczeniowej. Mam nadzieję, że to się zmieni teraz, kiedy Suunto 9 Peak Pro dostał nowy mocniejszy procesor. W obecnej formie użyteczność SuuntoPlus jest bardzo ograniczona.


Segmenty Strava

Zapowiadane wprowadzenie segmentów Strava Live ciągle pozostaje na liście do wdrożenia. Niestety w związku z pojawieniem się jakiś problemów, funkcja ta pozostaje niedostępna. Suunto pracuje nad rozwiązaniem wykrytych błędów i póki co, niestety musimy obejść się smakiem. Zaktualizuję ten wpis, kiedy opcja ta zostanie udostępniona.


Zrównoważony rozwój

Suunto to firma, którą cechuje duża świadomość ekologiczna. Od lat pracują nad tym, żeby zminimalizować swój udział negatywnego wpływu na środowisko, który wynika z prowadzonej działalności. Cała fabryka i centrala firmy, które znajdują się w Finlandii, używają energii pochodzącej w 100% ze źródeł odnawialnych. Wszystko to sprawia, że ślad węglowy zegarka Suunto 9 Peak Pro - w całym cyklu użytkowania wynosi zaledwie: 7,49 kg CO2e. Jak możemy przeczytać na stronie producenta:

Suunto 9 Peak Pro powoduje emisję 7,49 kg CO2e przez cały okres użytkowania, od wytworzenia po utylizację. Obejmuje to wszystkie materiały i cała energie użytą do wytworzenia produktu (wydobycie surowców, komponenty, paski do zegarka i opakowanie) wraz z innymi znaczącymi źródłami emisji, takimi jak transport, eksploatacja i recykling. Emisja wynosząca 7,49 kg CO2e równa sięe przykładowo przejechaniu 44 kilometrów samochodem z silnikiem spalinowym*. Jednostkami Verified Carbon Units w pełni kompensujemy emisje powstałą przez cały cykl eksploatacji zegarka Suunto 9 Peak Pro.

Do tej pory nie spotkałem się z tak dojrzałym i odpowiedzialnym podejściem do biznesu. Mam nadzieję, że konkurencja pójdzie śladem Finów w tym aspekcie, wszystkim wyszłoby to na dobre.




Podsumowanie

Suunto 9 Peak Pro to bardzo fajny zegarek, który naprawia największe niedociągnięcia swojego poprzednika. Pomimo tego, że sprzęt nie zmienił się z zewnątrz to udoskonalenia względem pierwszego Peak'a są zasadnicze. Cieszy również fakt, że wersja "Pro" debiutuje na naszym rynku w cenie niższej niż miało to miejsce w wypadku Suunto 9 Peak. W obecnych czasach jest to wydarzenie wręcz niebywałe. Jednocześnie trudno mi nie myśleć o tym sprzęcie jako o zegarku, który powinien był pojawić się rok wcześniej. Gdyby w takiej wersji zadebiutował standardowy 9 Peak, Suunto byłoby w zupełnie innym miejscu. Finowie ciągle gonią konkurencje, przez co na pewno trudno jest im rywalizować na rynku zegarków sportowych. Jednocześnie podoba mi się obrany kierunek rozwoju marki i mam nadzieję, że utrzymają taki kurs.
Suunto ma jasno określone cele długoterminowe i konsekwentnie trzyma się założonego kursu. Jednocześnie nie jest to firma z takim potencjałem jak Garmin, więc nie ma co liczyć na to, że nagle zaczną wydawać kilka modeli w ciągu jednego roku. Jednocześnie wypuszczany sprzęt i oprogramowanie jest najczęściej bardzo dopracowane, czasami mniej znaczy więcej 😉.
W połączeniu ze świetną aplikacją mobilną, najnowsza propozycja Suunto jest naprawdę godna uwagi.


 
---



Suunto App - treningi strukturalne

Po latach oczekiwania w końcu mamy TO! Treningi strukturalne zawitały do aplikacji Suunto. Jak to działa w praktyce i czy warto było czekać tyle czasu na tę funkcjonalność? O tym i nie tylko w niniejszym wpisie, zapraszam.


Z początkiem września Finowie zaktualizowali aplikacje mobilną (w wersji beta) dodając długo wyczekiwaną opcję tworzenia treningów strukturalnych. Co prawda użytkownicy zegarków Suunto taką możliwość otrzymali już wiosną, ale wiązało się to z wykorzystaniem do tego oprogramowania firm trzecich. Od niedawna zaś taką opcję posiada również natywna aplikacja Suunto (4.58.x). 

Decyzja Suunto o zamknięciu platformy Movescount i zbudowania czegoś nowego była dla firmy bardzo bolesna. Nie chodzi tylko o protesty fanów marki, wiązało się to z dużym wyzwaniem, żeby taką platformę zbudować, zwłaszcza dla nie tak znowu dużej firmy jaką jest Suunto. Trzeba jednak przyznać, że Finowie mocno przyłożyli się do rozwoju aplikacji mobilnej, która systematycznie zyskuje nowe funkcje, a jednocześnie rozwijana jest w bardzo przyjemnej dla oka koncepcji wizualnej.

Doszło wręcz do tego, że (to moja) opinia, aplikacja Suunto wyprzedza obecnie wszystkie konkurencyjne platformy. Zwłaszcza po ostatniej aktualizacji, która w końcu eliminuje jej największy brak względem konkurentów, czyli możliwość tworzenia treningów strukturalnych.

Aplikacja w praktyce

Aby utworzyć trening strukturalny należy otworzyć aplikację Suunto i w prawym górnym rogu kliknąć ikonkę zegarka.


Następnie zaś wybrać z listy: Treningi strukturalne.


Dalej klikamy " UTWÓRZ NOWY". Spowoduje to otwarcie formularza, który składa się on z trzech etapów. Pierwszy zawiera podstawowe informacje takie jak nazwa, opis, czy to aktywności. Możemy również tutaj ustawić datę treningu, choć nie jest to wymagane.

W etapie drugim określamy założenia treningowe. Do dyspozycji mamy 4 różne fazy aktywności: Rozgrzewka, Interwał, Ozdrowienie oraz Schłodzenie.

Każdą fazę możemy edytować przez zmianę nazwy, określenie długości jej trwania, oraz ustalenie konkretnego celu.


Czas trwania konkretnej fazy możemy zdefiniować również jako "Odległość" lub "Naciśnięcie przycisku okrążenia". 


Cel możemy wyznaczyć w oparciu o kilka charakterystyk. Do wyboru mamy: Tętno, Moc, Prędkość, Tempo i... Bark celu. Ten ostatni przyda się na rozgrzewce, czy schłodzeniu.


Jeżeli chcemy usunąć daną fazę, wystarczy przesunąć ja w prawo. Pojawią się wówczas opcje: "Usuń" i "Powiel".

Pod spodem zaś aplikacja wyświetla podsumowanie treningu prezentując zaplanowany czas trwania i odległość.

Ostatni etap to krótkie podsumowanie naszego treningu:
Klikając ZAPISZ nasz nowo utworzony trening pojawi się na liście treningów strukturalnych.

Długo przyszło nam czekać na treningi strukturalne w aplikacji Sunnto, nieprzyzwoicie długo. Odnoszę jednak wrażenie, że Finowie dowieźli i dali nam świetnie przemyślane narzędzie. Proste, intuicyjne i jednocześnie bardzo uniwersalne.

Na zegarku informacja o treningu wyświetlana jest na dodatkowym ekranie, do którego przechodzimy klikając środkowy przycisk. Wskazówki treningowe mogły być jednak wyświetlane nieco większą czcionką.

Na zdjęciu faza rozgrzewki. Na górze informacja o tempie i tętnie, a na dole info ile km pozostało do końca etapu (jako cel rozgrzewki miałem ustawiony konkretny dystans).

Reasumując krótko - wygląda to na prawdę dobrze. Brawo 👏 🔺.

Suunto App - opis aplikacji i funkcji

Aplikacja Suunto została stworzona specjalnie z myślą o użytkownikach zegarków i sprzętu Suunto. Korzystanie z jej zapewnia wiele korzyści, o których dziś postaram się opowiedzieć. Wpis wyszedł dość długi, choć nie wszystko udało mi się należycie opisać. Wychodzi więc na to, że nie jest to ostatni tekst w tej tematyce. Zapraszam do materiału.


Suunto 9 Peak - optyczny sensor tętna

Nadgarstkowy pomiar tętna to od wielu lat podstawowa funkcjonalność zegarków sportowych. Z jednej strony jest to wabik, który ma przekonać nas do zakupu, z drugiej zaś technologia, z którą producenci mają spore problemy ze względu na rejestrowanie danych słabych jakościowo. Taki miecz obosieczny, bo ze względów marketingowych czujnika nie można nie mieć, a jeszcze trudniej jest mieć produkt dobrej jakości. Jak na tym polu wypada Suunto 9 Peak? Zapraszam do materiału.

Suunto 9 Peak - dokładność GPS

Dokładność GPS to chyba jeden z dwóch najbardziej ekscytujących parametrów określających jakość zegarków sportowych. Drugim, zwłaszcza w ostatnim czasie, jest precyzja pomiaru tętna z nadgarstka. Takie przynajmniej odnoszę wrażenie obserwując reakcję dużej grupy zainteresowanych osób. Dzisiaj przyjrzymy się dokładności GPS jaką oferuje nam Suunto 9 Peak.

Po pierwszych wrażeniach, gdzie dość ogólnie opisywałem zegarek i jego funkcje, czas na serię konkretnych wpisów, w których postaram się szczegółowo omówić wybrane tematy. Na początek przyjrzymy się jakości rejestrowanych danych GPS przez Suunto 9 Peak. Zapraszam do zapoznania się z materiałem.

Zegarki marki Suunto od samego początku szczyciły się wysoką dokładnością rejestrowanych danych GPS. Przez wiele lat Suunto Ambit 3 dzierżył miano króla w aspekcie tych pomiarów. Kolejne modele fińskiego producenta nie wypadały już tak dobrze na tle konkurencji jak wspomniany wyżej Ambit. Wydaje się, że Suunto powoli wraca do formy, a ich ostatnia premiera - Suunto 9 Peak - to wyczekiwany powiew świeżości w linii zegarków serii 9.

Zacznijmy od trybów pomiarowych jakie oferuje 9 Peak , a jest ich całkiem sporo. Do dyspozycji mamy:

  • GPS+QZSS
  • GPS+QZSS+Glonass
  • GPS+QZSS+Galileo
  • GPS+QZSS+BeiDou

Dla niewtajemniczonych krótkie wyjaśnienie powyższych terminów.

GPS to oczywiście globalny system nawigacji rodem z USA. QZSS (Quasi-Zenith Satellite System) to japoński system regionalny, który wspiera system GPS i poprawia jego dokładność na obszarze wschodniej Azji i Oceanii. Glonass i BeiDou to, podobnie jak amerykański GPS, globalne systemy nawigacyjne utworzone odpowiednio przez Rosję i Chiny. Mamy jeszcze Galileo, czyli europejski system nawigacji satelitarnej - teoretycznie najbardziej dokładny z wymienionych powyżej.

Która konfiguracja zapewnia najlepsze wyniki? Mówiąc krótko - to zależy 😁. W teorii powinno być to GPS/QZSS + Galileo, ale w praktyce w innych zegarkach wcale nie musi tak być. Zależy to bowiem nie tylko od samego systemu nawigacji, ale również oprogramowania sprzętu, które ów dane wykorzystuje. Odnoszę wrażenie, że potencjał Galileo ciągle nie jest w pełni wykorzystywany. Być może wynika to z faktu, że system ten działa od stosunkowo krótkiego czasu.

Wracając jednak do głównego bohatera tego tekstu - Suunto 9 Peak, według moich obserwacji, najdokładniej rejestruje ślad w trybie GPS/QZSS + Galileo.

Dalej odpowiednio umieściłbym: GPS+QZSS+BeiDou, a następnie GPS+QZSS+Glonass. W realu różnice pomiędzy wymienionymi trybami są minimalne. Dla większości osób pewnie bez znaczenia. Nie zmienia to jednak faktu, że zapewniają one lepsze wyniki niż tryb podstawowy - GPS+QZSS, co jednak nie jest żądnym zaskoczeniem.

*UWAGA* - po wrześniowej aktualizacji Suunto 9 Peak miewa problemy w trybie GPS/QZSS+Galileo - więcej informacji na końcu wpisu.


Dokładność GPS

Na początek informacja na temat terenu, gdzie prowadzone były testy, bo to oczywiście może mieć wpływ na jakość uzyskanych danych. Biegam niemal wyłącznie w terenie, unikam asfaltu i chodników jak mogę 😉. Głównym obszarem treningowym w moim przypadku jest las. Biegam zarówno po szerokich drogach przeciwpożarowych jak również wąskich, leśnych ścieżkach. Drzewa, zwłaszcza liściaste, mogą znacząco zagłuszać sygnał GPS, co finalnie może negatywnie wpływać na jakość uzyskiwanych danych. Nie będę tutaj wchodził w szczegóły, chciałbym jedynie zaznaczyć, że bieganie w lesie jest potencjalnie narażone na większe niedokładności pomiarowe, niż bieganie na otwartej przestrzeni i warto to mieć z tyłu głowy.

Więcej o dokładności odbiorników GPS pisałem przy okazji recenzji Coros'a Pace 2, dlatego odsyłam do tego tekstu. Jeżeli zaś chodzi o sprzęt porównawczy dla Suunto 9 Peak, to w testach wykorzystywałem dwa zegarki: Suunto Spartan Ultra oraz Coros Pace 2. Ten pierwszy to następca wspomnianego wyżej Ambita 3, a drugi to ubiegłoroczny, bardzo udany, model firmy Coros, o którym dokładniej możecie przeczytać w jego recenzji.

Tryby baterii

Suunto 9 Peak posiada 4 zdefiniowane tryby baterii, które mają bezpośredni wpływ na dokładność rejestrowanej ścieżki. Do dyspozycji mamy: Osiągi (domyślny), Wytrzymałość, Ultra i Wycieczka.

Oprócz wyżej wspomnianych trybów zdefiniowanych możemy utworzyć niestandardowy tryb baterii z własnymi ustawieniami. Tryb niestandardowy powiązany jest z wybranym trybem sportowym, dzięki czemu można utworzyć niestandardowy tryb baterii dla każdego trybu sportowego.

Priorytetem w tym teście była dokładność, dlatego wszystkie powyższe ślady realizowane były w najdokładniejszym trybie, czyli Osiągi.

 

Spartan vs. Peak

W porównaniu z czteroletnim Suunto Spartan Ultra, Suunto 9 Peak w temacie zapisu GPS radzi sobie zauważalnie lepiej. Ktoś może zapytać, czemu w ogóle porównywać go do tak starego modelu? Wyszedłem z założenia, że nie wymieniamy zegarków sportowych co rok lub dwa. Dlatego z perspektywy użytkowników Suunto mających kilkuletni sprzęt takie porównanie może okazać się wartościowe. Jeżeli jesteś jedną z takich osób i zastanawiasz się, czy warto wymienić sprzęt na nowszy odpowiem krótko - warto. Jakość rejestrowanych danych jest wyraźnie lepsza niż w przypadku starszego modelu, chociaż dodam od razu, że nie jest idealnie. Jednak jeżeli uwzględnimy dodatkowo świetną opcję - Snap to Route - to mamy w tym wypadku sprzęt o znacznie większych możliwościach.

Poniżej kilka zrzutów prezentujących ślady dla Suunto 9 Peak i Suunto Spartan Ultra.

Suunto 9 Peak zdecydowanie dokładniej rejestruje ślad GPS na skrzyżowaniach, kiedy zmieniamy kierunek biegu.

Dużo rzadziej zdarza mu się też rejestrować ślad z przesunięciem do szlaku nawet w warunkach dużego zalesienia.


Jeżeli ktoś chciałby dokładniej przeanalizować powyższy ślad, umieszczam poniżej linki do kilku map:

MAPA 1

https://www.google.com/maps/d/edit?mid=1Ru96uMy5n0-7TlIlYkw1qJk3XWbpdTrT&usp=sharing


MAPA 2

https://www.google.com/maps/d/edit?mid=12f8hEFjlIO3gNmNirL-dAy6PkJXa9PIw&usp=sharing



MAPA 3

https://www.google.com/maps/d/edit?mid=1t-igKTW6NMhi81huDAnDmXEUVzDvdfHg&usp=sharing


 
Suunto vs. Coros

Sytuacja zmienia się kiedy na warsztat porównawczy weźmiemy Coros'a Pace 2. Tutaj w zależności od odcinka bardziej dokładny jest jeden bądź drugi zegarek. Globalnie powiedziałbym nawet, że Pace 2 rysuje dokładniejszą linię. Nie chodzi tutaj o to, że jest ona bardziej wygładzona, przez co przyjemniejsza dla oka, ale bardziej o precyzje na zakrętach, czy oddalenie od szlaków. Co widoczne jest na poniższych materiałach.


Sytuacja zmienia się oczywiście na korzyść Peak'a kiedy skorzystamy z funkcji Snap to Route. Co jednak nie może być żadnym zaskoczeniem. Suunto 9 Peak prowadzi wówczas idealnie po ścieżkach.


Jednak w ujęciu ogólnym zegarek Coros Pace 2 wypadł lepiej w tym porównaniu. Przyznaje, że było to dla mnie dużym zaskoczeniem. Z jednej strony zdaję sobie sprawę, że Suunto 9 Peak jest na rynku raptem od kilku tygodni, podejrzewam więc, że z każdą aktualizacją oprogramowania sytuacja będzie się poprawiać. Pamiętajmy jednak, że Coros Pace 2 jest 2,5 raza tańszy od najnowszej propozycji Suunto. Dlatego, wydaje mi się, że od sprzętu za ponad 2,5 tys. złotych możemy oczekiwać zdecydowanie więcej.

Poniżej zamieszczam linki do map z przykładowymi śladami GPS.

MAPA 1

https://www.google.com/maps/d/edit?mid=1O8S6NgaDGJtOvs2lU8fhh5cpceJCst-f&usp=sharing


MAPA 2

https://www.google.com/maps/d/edit?mid=1-LF61NtqAWL1thGBY-0cifdN_U0w_NWB&usp=sharing


Snap to Route, czyli Zadana trasa

To najbardziej ekscytująca nowość, która miała swoją premierę wraz z debiutem Suunto 9 Peak, dlatego postanowiłem uhonorować ją osobnym rozdziałem 😉. O Snap to Route (StR) ogólnikowo pisałem już w pierwszej części recenzji Peak'a, teraz rozwinę temat, bo warto znać tę funkcję.


Celem StR jest doklejenie naszego śladu GPS do zdefiniowanej wcześniej trasy. Czyli żeby skorzystać z tej funkcji już na wstępie musimy mieć gotowy plan na nasz trening i sporządzoną trasę po której chcemy się poruszać. Co dzięki temu zyskujemy? Dokładny ślad GPS, a co za tym idzie - rzeczywiste tempo biegu. Jest to zatem świetna opcja na zawody, czy konkretny trening tempowy. Nie sprawdzi się w wypadku spontanicznych wycieczek biegowych.

Głównym założeniem StR jest wyeliminowanie niedokładności związanych z zapisem śladu GPS. Dopóki będziemy w odległości 100 metrów od wskazanej trasy nasz ślad będzie do niej dociągany. Jeżeli oddalimy się na odległość powyżej 100 metrów, "odklejamy" się od trasy i zegarek rejestruje standardowy ślad GPS. Gdy jednak ponownie zbliżymy się do zadanej ścieżki (na ok. 20 m), ślad ponownie zostanie dociągnięty do trasy. Na poniższym zrzucie możecie zobaczyć jak wygląda to w praktyce.


Zbaczanie ze definiowanie wcześniej trasy podczas treningu generować będzie niedokładności, zwłaszcza jeżeli będziemy się poruszać w okolicach zdefiniowanego śladu. Przykład poniżej, gdzie moja realna ścieżka przebiegała po pomarańczowej, przerywanej linii. Jednak z racji bliskiego sąsiedztwa przebiegu zdefiniowanego wcześniej szlaku (niebieska przerywana linia), przez pewien czas zegarek dociągał do zdefiniowanej ścieżki, którą wybrałem przed rozpoczęciem treningu.


Warto o tym pamiętać jeszcze z jednego powodu. Tworzenie tras w aplikacji Suunto odbywa się w oparciu o dane przestrzenne z baz Open Street Map, które nie zawsze są zgodne z ich rzeczywistym przebiegiem. Tyczy się to zwłaszcza obszarów leśnych, czy górskich, gdzie często przebieg szlaku widoczny na mapie jest tylko orientacyjny. W takim wypadku nasz ślad GPS będzie "dociągany" do tego orientacyjnego przebiegu. Dobrym przykładem jest poniższy zrzut, gdzie Suunto "dociąga" do szlaku, chociaż w rzeczywistości jego przebieg jest nieco inny - zbliżony do śladu z Coros'a Pace 2.


Ze Snap to Route raczej nie będziemy korzystać na co dzień. Nie świadczy to jednak, że jest to opcja nieistotna. Wręcz przeciwnie, uważam, że to świetne rozwiązanie, które idealnie sprawdzi się podczas zawodów lub w sytuacji, kiedy zależy nam na dokładnej długości trasy, a teren nie sprzyja dokładnym pomiarom np. wysokie budynki w centrum miasta, czy leśne ścieżki.

Na koniec jeszcze jedna uwaga - kierunek przebiegu utworzonej ścieżki ma znaczenie. Jeżeli będziecie biegać wzdłuż zadanej ścieżki, ale w przeciwnym kierunku zegarek co kilkanaście sekund będzie "pikał" i informował o zejściu ze szlaku. Jest to bardzo irytujące, a dodatkowo generuje błędy w pomiarach.


Podsumowanie

Krótko mówiąc - jest dobrze, ale może być lepiej 😉. Dokładność pomiarów GPS w Suunto 9 Peak stoi na wysokim poziomie. Nie jest to jednak poziom przewyższający inne, współczesne zegarki outdorowe. Zdaje się, że czasy kiedy seria Ambit była kilka kroków przed konkurencją odeszły w zapomnienie. Niejednokrotnie zdarza się, że to produkty fińskiego producenta muszą gonić rywali w temacie dokładności i jakości rejestrowanych danych.

W tym momencie wydaje się, że Suunto ma dobry sprzęt i przyjazną aplikację, która umożliwia szybkie i bardzo wygodne tworzenie tras GPS. Świetnym pomysłem było wprowadzenie funkcji Snap to Route. To wszystko może jednak okazać się za mało w starciu z konkurencją. Liczę, że niedługo doczekamy się kolejnych nowości i usprawnień w oprogramowaniu. Jak np. dedykowany tryb pod trening na bieżni lekkoatletycznej.

Mimo wszystko podoba mi się kierunek obrany przez fińskiego producenta. Długie wsparcie dla starszych modeli na pewno wpłynie pozytywnie na postrzeganie firmy przez użytkowników, którzy po latach udręki w końcu mogą mieć powody do zadowolenia.


[AKTUALIZACJA]

Niezbyt często zdarza się sytuacja kiedy nowe wersje oprogramowania oferują użytkownikom mniej niż wersje starsze. W przypadku dokładności danych GPS mamy tego przykład w Suunto 9 Peak. Pochwaliłem Finów chyba za wcześnie, bo Suunto zalicza sporą wpadkę na starcie. Nie to, że jesienna aktualizacja oznaczonej numerem 2.18.18 nie przynosiła żadnej poprawy rejestrowanych danych GPS - jest gorzej. Po ostatnim uaktualnieniu Suunto 9 Peak, w trybie GPS+QZSS+Galileo może mieć problemy z poprawnym zapisem śladu GPS. Przykładowe błędy w zapisie śladu możecie zobaczyć poniżej:


Wygląda to tak jakby zegarek co pewien czas tracił sygnał, a później interpolował po prostej do miejsca gdzie sygnał odzyskał. Oczywiście wpływa to negatywnie nie tylko na długość rejestrowanej trasy, ale również na prędkość, a co za tym idzie - tempo biegu. Jeżeli zatem zarejestrowałeś ostatnio kilka rekordów życiowych lub zacząłeś biegać interwały po 2:45 min./km (tak jak ja 🤣) - sprawdź ustawienia swojego zegarka.

Ponoć Suunto jest świadome tego problemu, więc można się spodziewać, że przyszła aktualizacja naprawi ten błąd. Póki co wskazane jest korzystanie z innych trybów zapisu danych - GPS+QZSS+BeiDou lub GPS+QZSS+Glonass.

[AKTUALIZACJA 2]

Problemy z Galileo zostały naprawione wraz z aktualizacją oznaczoną numerem 2.19.42, o której więcej przeczytacie tutaj.


Copyright © Rock&Run | Powered by Blogger

Design by Anders Noren | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com