O wspinaniu, bieganiu i podróżowaniu po świecie

Suunto - rozczarowanie roku 2023

Ten wpis jest trochę nietypowy. Nie jest to typowa recenzja sprzętu, tylko bardziej doświadczenia z firmą Suunto w takcie mojej przygody z Suunto Vertical. Recenzja finalnie nigdy nie została opublikowana. Dlaczego tak się stało, o tym w niniejszym wpisie, zapraszam.


Suunto Vertical, czyli od zachwytu...

Ten podtytuł w zasadzie zdradza finał całej tej sagi, ale nic lepszego nie wymyśliłem 😉. Z zegarkami Suunto trenuję od samego początku mojej biegowej przygody. Zaczęło się nawet jeszcze wcześniej, bo korzystanie z tego sprzętu rozpocząłem za czasów moich wypraw wysokogórskich. Upraszczając, sprzęt Suunto zawsze cechowała solidności, nie grzeszył on z kolei funkcjonalnością. W porównaniu z konkurencją raczej czegoś mu brakowało niż było za dużo. Możliwości było co prawda mniej, ale wszystko działało niezawodnie. W ostatnich latach te różnice względem Garmina tylko się powiększały na niekorzyść fińskiej marki. Konkurenci z kolei nie tylko zwiększali możliwości swoich nowych modeli, ale znacząco poprawili niezawodność i dokładność ich działania.

Gdy plotki o nowym modelu zegarka Suunto zaczęły krążyć w internecie zaciekawiłem się tematem. Zwłaszcza, że Vertical w końcu swoimi możliwościami miał doskoczyć i zmniejszyć dystans do konkurentów. Wszystko wyglądało świetnie, sprzęt wyróżniał się dużą dokładnością GNSS i czasem pracy na baterii. Zamówiłem, zacząłem biegać i pisać recenzję i pomimo sporego rozmiaru urządzenia byłem bardzo zadowolony.

... przez las...

Jak to jednak bywa w obecnych czasach, szybko okazało się, że sprzęt cierpi na bolączki wieku dziecięcego. Zaraz po premierze dużo osób zgłaszało większe lub mniejsze problemy. Wątek z problemami trapiącymi Vertical na forum Suunto rozrastał się niepokojąco szybko. Firma dość szybko zapowiedziała aktualizację naprawczą, która ukazała się jakiś miesiąc po premierze. Rozwiązano jednak tylko kilka ze zgłaszanych problemów. Niepokojące było dla mnie to, że Vertical odziedziczył stare, znane z poprzednich modeli bugi, które były zgłaszane firmie wielokrotnie i to od bardzo dawna. Odłożyłem więc trochę prace nad recenzją przypuszczając, że "za chwilę" będzie jakiś update, który zmieni trochę perspektywę i ogólną ocenę urządzenia.


Międzyczasie Suunto 9 Peak Pro, sprzęt wydany pod koniec 2022 roku, został przez firmę w zasadzie zapomniany. Przez 8 miesiący od premiery model ten nie dostał żadnego (!) uaktualnienia oprogramowania, pomimo wiedzy o większych lub mniejszych defektach. Międzyczasie Suunto ogłosiło szeroko dostępny program betatestów. Oprogramowanie beta, jak to beta, wprowadziło kilka nowych rzeczy, starych problemów nie rozwiązało, a dodatkowo wygenerowało nowe. O dziwo jednak po kilku tygodniach firma wypuściła nową wersję softu dla 9 Peak Pro, która bazowała na wspomnianej becie i która ciągle zawierała wspomniane problemy (!). Ten ruch firmy Suunto rozłożył mnie na łopatki.

Miałem swojego Vertical, który wraz z upływem czasu błyszczał coraz słabiej. Sprzęt zaczął wyraźnie zwalniać, pojawiły się niepokojące restarty systemu. Dodatkowo natknąłem się na kolejne bugi, które w dość irytujący sposób utrudniały mi trening. Rozbrajającym było dla mnie to, że na forum wiele osób w odpowiedzi na znalezione błędy odpowiadały coś w stylu: "wiesz ja tej funkcji nie używam i nie wiem, czy to jest istotne".

Tygodnie mijały, wątek problemów w Verticalem puchł jak dobre ciasto drożdżowe, a firma milczała. Po 4 miesiącach od ostatniej czerwcowej aktualizacji Sunnto się obudziło i... wypuściło z fanfarami nowy model zegarka Suunto Race! Zachwalając go na wszystkie możliwe sposoby. Tego było już dla mnie za wiele.

... do allegro

Zirytowany taką polityką firmy wystawiłem swojego Verticala na znanym portalu aukcyjnym i po kilku dniach był on już w rękach nowego właściciela.


Przez wiele lat Suunto argumentowało wybór swoich produktów tym, że są one niezawodne, a wsparcie producenta trwa latami. Tak rzeczywiście było. Odnoszę jednak wrażenie, że wystarczył ten jeden raz kiedy Suunto wrzuciło więcej opcji do swojego zegarka i cała ta narracja o niezawodności dała w łeb. Ewidentnie firma zaczęła nie wyrabiać z utrzymywaniem odpowiedniego poziomu swojego oprogramowania, a zamiast rozwiązywać zgłaszane od wielu lat(!) problemy zaczęła "przykrywać" je nowymi funkcjami. W efekcie tego wcześniejsze naśmiewanie się z zawieszających, czy resetujących garminów stało się codziennością również dla suunciaków. I jeszcze kwestia długoletniego wsparcia... jeżeli użytkownicy nowego zegarka (Suunto 9 Prak Pro), nie licząc softu w wersji beta, muszą czekać na pierwszy poważny update ponad rok, to nie uważam tego za należyte wsparcie producenta. Przy takiej częstotliwości aktualizacji deklaracja kilkuletniego wsparcia nie wydaje się przesadnie ambitna.

Przygoda z serwisem

To jednak nie koniec moich doświadczeń z Suunto w 2023 r. W listopadzie okazało się, że jest jakiś problem z ładowaniem baterii w moim Suunto 9 Prak Pro. Wysłałem sprzęt do serwisu, jest w końcu ciągle na gwarancji. Przesyłka dotarła do serwisu pod koniec listopada, dostałem potwierdzenie i nastała cisza. Przed świętami Bożego Narodzenia dostałem wiadomość, że... z powodu dużej liczby zgłoszeń realizacja reklamacji jest opóźniona. Ostatecznie sprzęt wrócił do mnie 17 stycznia, tj. 51 dni od wysyłki sprzętu. Nie wiem jak sprawy serwisowe wyglądają w innych firmach, ale czy taki czas działania serwisu wygląda poważnie?  Żeby tego było mało, sprzęt do mnie wrócił i jak miał problemy z ładowaniem akumulatora, tak po serwisie ma je nadal! To się samo komentuje.

O Suunto...

Ostatnie lata, delikatnie mówiąc, nie należą do najbardziej udanych dla Suunto. Tak przynajmniej ja to postrzegam. Zmiana właścicieli, strategi, platformy... Dużo tych zmian, sporo chaosu i opóźnień w realizacji, czy wdrażaniu nowych produktów. Skutkowało to oczywiście znacznym odpływem użytkowników. Dopiero ostatnio widać jakieś światełko w tunelu, ale to ciągle nie jest poziom z którego można być dumnym. Mam nadzieję, że Finowie w końcu się ogarną i zaczną oferować nam jakość godną polecenia. W końcu konkurencji na rynku, to my konsumenci, potrzebujemy najbardzie. Niezależnie od tego jakiego "sikora" nosimy na nadgarstku.

Póki co firma Suunto zgarnia u mnie wyróżnienie za największe rozczarowanie roku 2023.

 

[Aktualizaca]

Po ponownej reklamacji sprzęt pojechał do serwisu po raz drugi. Dostałem zapewnienie, że w związku z zaistniałą sytuacją moja reklamacja zostanie rozpatrzona poza kolejnością. Na szczęście ponowna wizyta w serwisie okazała się skuteczna i zegarek wrócił do mnie w pełni sprawny. Cała sprawa miała swój finał 8 lutego (!) - ponad 10 tygodni bez zegarka.


0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Rock&Run | Powered by Blogger

Design by Anders Noren | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com