O wspinaniu, bieganiu i podróżowaniu po świecie

Kalenji Kiprace Trail 4 - test cz. 2

Długo zastanawiałem się jak dokończyć ten test, gdzie i ile powinienem jeszcze pobiegać w tych butach. Rozwiązanie przyszło jednak całkiem szybko i trochę niespodziewanie. Na jakieś dwa tygodnie przed tegoroczną Łemkowyną zdałem sobie sprawę, że… nie mam butów na bieg!


Wcześniej, podświadomie chyba, nie zamierzałem startować w Kiprace Trail 4 w biegu na 100 km. W końcu jest to model z małą ilością amortyzacji, przeznaczony raczej na krótsze dystanse. Nie był to jednak czas na zakup nowego obuwia. Dodatkowo, pomyślałem, że problem testowania zostanie definitywnie rozwiązany. Na tak długim dystansie wyjdą na jaw wszystkie niuanse, które na treningach, czy krótszych biegach są “niewykrywalne”. Takim sposobem Kalenji Kiprace Trail 4 pojechały ze mną w Beskid Niski na ostatni start w sezonie.
Techniczne aspekty tego modelu opisałem w części pierwszej, jeżeli zatem ktoś chciałby poczytać o budowie buta, wadze, czy dropie zapraszam do tekstu: Kalenji Kiprace Trail 4 - pierwsze wrażenia. Tutaj skupię się na odczuciach przy użytkowaniu butów podczas zawodów i ogólnych wnioskach.


W środku sucho

Tegoroczna Łemkowyna była sucha, ale sucha na warunki łemkowskie, czyli nie też znowu tak, żeby błota na trasie w ogóle nie było :) Błotko było i o suchych stopach tego biegu nie ukończyłem. W pierwszej części przekraczaliśmy kilka rzeczek i przebiegaliśmy przez błotniste odcinki. Dość szybko zatem buty miałem zupełnie mokre, a w środku zaczęło trochę chlupotać. Kiprace Trail 4 na szczęście “oddychają” całkiem dobrze, więc nieprzyjemne uczucie wilgoci nie pozostało długo. Buty schną szybko, co ma niebagatelne znaczenie podczas trailowych wycieczek.




Błotko. Jakie błotko?

Najbardziej zadowolony jestem chyba z podeszwy i przyczepności tego buta na błotnistych ścieżkach. 5-o milimetrowe kołki nie są co prawda imponującej długości i wydawać by się mogło, że z taką podeszwą polegnę na Łemkowynie. Sekret tkwi jednak w tym, że kołki mają rozstaw na tyle szeroki, że błoto nie przywiera do podeszwy. Jak bardzo jest to istotne przekonałem się kilka tygodni wcześniej podczas rekonesansu trasy, kiedy biegałem w adidasach Kanadia 8.1. Wtedy już po kilku krokach w błocie czułem się jak na lodowisku. Ślizgałem się na podejściach, a na zbiegu zaliczyłem dwie gleby. Dzień wcześniej, biegając w Kiprace Trail 4, miałem zupełnie odmienne doświadczenia z trasy, co potwierdziło się również później na zawodach.


A jak na zbiegach?

Moim zdaniem jest lepiej niż dobrze, choć nie wzorowo. Guma nie jest co prawda tak dobra jak Continental od Adidasa. Co można odczuć podczas zbiegów na kamienistym, wilgotnym podłożu, gdzie noga potrafi ześlizgnąć się z kamienia. Nie jest to reguła, ale się zdarza i dlatego o tym wspominam. Niemniej ciągle jest dobrze, a nawet jak napisałem wyżej - lepiej niż dobrze.




Jak moje stopy po biegu?

Skłamałbym pisząc, że super. Spodziewałem się jednak masakry, a skończyło się bardzo przyzwoicie. Zwłaszcza, że większość trasy przebiegłem w źle zawiązanych butach. Z początku było trochę za luźno przez co stopa na zbiegach nie trzymała się optymalnie. Niestety o problemie przypominałem sobie dopiero przy zbieganiu kiedy się już rozpędziłem. Nie chcąc się zatrzymywać biegłem dalej i obiecywałem sobie, że na kolejnym podejściu poprawie sznurówki… no i tak ponad 60 km. Luźne wiązanie powodowało, że na zbiegach stopa uciekała mi do przodu. W końcu jednak tak obiłem palucha, że pamięć mi się poprawiła. Po poprawce było już wygodnie i do końca zawodów nie miałem już podobnych problemów. Co jednak obiłem to moje, ale było to sprowokowane moim błędem. Na mecie czułem zmęczenie stóp, ale nic konkretnego mi nie dolegało.


Zużycie

Do tej pory licznik na moich Kalenji Kiprace Trail 4 wynosi ponad 500 km. Buty wyglądają ciągle dobrze, na cholewce nie widać żadnych przetarć materiału, czy innych defektów. Podeszwa nie jest zużyta, ale w związku z tym, że 99% z powyższego przebiegu wykonałem na leśnych ścieżkach lub w górach, inne rozwiązanie nie świadczyłoby dobrze. Jedyne do czego się mogę przyczepić to zapiętki, które powoli zaczynają się przecierać. Zobaczymy jak będzie dalej, postaram się zaktualizować ten wpis, gdy licznik dobije do 1000 km.




Reasumując

Jestem bardzo zadowolony z tych butów. Obawiałem się trochę startu w nich na Łemkowynie, ale dały radę. Rekomendowałbym jednak używanie ich na nieco krótszym dystansie. 100 kilometrów można w nich przebiec, ale niektórym osobom mniejsza ilość amortyzacji pod stopą może nie odpowiadać.
Osobiście jestem pod dużym wrażeniem i jeżeli szukacie butów do biegania w terenie to w tym momencie, prawdopodobnie to najlepszy wybór w tym przedziale cenowym. Poruszając aspekt finansowy, warto też dodać, że w porównaniu z innymi producentami Kalenji w tym temacie jest bezkonkurencyjne.


https://photos.app.goo.gl/uRqbtb9dvi9gdej57

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Rock&Run | Powered by Blogger

Design by Anders Noren | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com