O wspinaniu, bieganiu i podróżowaniu po świecie

Marriott Everest Run 2017 - relacja z zawodów

Postanowiłem, że w 2017 wrócę na kolejną edycją biegu po schodach Marriott Everest Run. Po raz pierwszy zawody te Fundacja Wsparcia Ratownictwa RK zorganizowała w 2015 roku. Tutaj LINK do mojej relacji z tego startu. W ubiegłorocznej edycji nie brałem udziału, byłem więc bardzo ciekaw jak wypadnę w tym roku w porównaniu do zawodów sprzed dwóch lat. Plan zakładał wejście na 42 piętro 65 razy, tak jak dwa lata temu, w możliwie jak najkrótszym czasie.

Informacje o biegu
Nazwa: Marriott Everest Run 2017
Data: 18-19 luty 2017 r.
Miejsce: Hotel Marriott, Warszawa
Suma podbiegów: min. +8850 m
Strona zawodów Marriott Everest Run
Zawody odbyły się w warszawskim hotelu Marriott 18-19 lutego. Nowością była możliwość startu drużynowego. W zawodach wystartowało 177 zawodników indywidualnych i 13 czteroosobowych sztafet, łącznie 229 osób. Na szczyt Mount Everestu (lub wyżej) dotarło 48 osób jak również wszystkie sztafety.
Do zawodów specjalnie się nie przygotowywałem, choć oczywiście starałem się w grudniu i styczniu przychodzić regularnie na treningi “biegania po schodach”. Poza tym w grudniu dawałem z siebie wszystko na sali treningowej, gdzie litry potu się na pewno przelały.
Dwa lata temu czas mojego wejścia (łącznie z oczekiwaniem na windę i przerwami) wyniósł niespełna 17.5 godziny, to był mój punkt odniesienia.
mer-1.jpg
W oczekiwaniu na start
Wystartowałem o godzinie 9 rano (18 lutego), “wierzchołek” Everestu osiągnąłem osiągnęłam po 15 godzinach i 43 minutach od startu, jako 4 osoba, co mnie trochę zaskoczyło i jednocześnie ucieszyło, bo nie śledziłem statystyk podczas wejścia.
W czasie trwania zawodów, zrobiłem sobie tylko jedną dłuższą (ok. 20 minutową) przerwę. Jadłem najczęściej podczas wejść idąc wówczas trochę wolniej. Największym problemem, podobnie jak we wcześniejszych edycjach, było oczekiwanie na windy. Jest to jednak nieodzowny element tych zawodów i należy traktować go jako czynnik losowy ;) Kolejnym utrapieniem MER, o którym zdążyłem już zapomnieć, jest straszna duchota na klatce schodowej, która oczywiście z czasem staje się coraz bardziej uciążliwa. Powyższe narzekania sparafrazowałbym jako: It's not a bug, it's a feature!
mer-2.jpg
Krajobrazy ciągle te same
Dlatego chciałbym złożyć serdeczne podziękowanie organizatorom i wolontariuszom za przygotowanie tej imprezy. Świetna robota.
Na koniec przesyłam również podziękowania rodzinie i znajomym, którzy trzymali za mnie kciuki, kibicowali i motywowali. Wielkie dzięki!


Poniżej statystyki z mojego zegarka (godz:min’sek’’):
Czas całkowity 15:43’32’’
Czas podejścia 10:06’22’’
Czas zejścia 3:22’29’’
Najszybsze wejście: 07’06’’
Najwolniejsze wejście: 10’24’’
Średni czas wejścia:
mer-3.jpg

Pamiątkowy medal

Copyright © Rock&Run | Powered by Blogger

Design by Anders Noren | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com