O wspinaniu, bieganiu i podróżowaniu po świecie

Czas na ultra - recenzja książki

Popularność biegów górskich rośnie nieprzerwanie od kilku lat. Mimo, że imprez przybywa lawinowo to frekwencja na zawodach z roku na rok ciągle rośnie. Na odpowiedź producentów sprzętu sportowego nie musieliśmy długo czekać. W sklepach mamy dostępne całe działy produktów stworzonych specjalnie do biegów w terenie. Zupełnie odmienna sytuacja prezentuje się w księgarniach. Co prawda książek o treningu biegowym kilka pewnie się znajdzie, ale już traktujących wyłącznie biegi górskie ze świecą szukać. Dlatego niezmiernie ucieszyła mnie wiadomość o publikacji książki o biegach ultra autorstwa Marcina Świerca.



Osobom interesującym się bieganiem górskim autora przedstawiać nie trzeba. Dla formalności dodam tylko, że to obecnie najbardziej utytułowany biegacz górski w Polsce, wielokrotny mistrz kraju w skyrunningu i biegach na dystansie ultra. Marcin również na arenie międzynarodowej ma się czym pochwalić, kilkukrotnie stawał na podium w prestiżowych zawodach na całym świecie.

W książce znajdziecie wiele ciekawych informacji, które pogrupowane są w osobnych rozdziałach. Możemy przeczytać o treningach, ćwiczeniach uzupełniających, jak również o planowaniu całego sezonu biegowego. Nie zabrakło też informacji o sprzęcie biegowym, przygotowaniu do zawodów, czy diecie.


Osoby interesujące się treningiem biegowym prawdopodobnie nie znajdą tam środków treningowych, o których by wcześniej nie słyszeli. Początkującym zaś, zwięzła i konkretna prezentacja tematu powinna przypaść do gustu. Miłym dodatkiem jest komentarz autora nt. własnych treningów przy prezentacji poszczególnych środków treningowych. Dalej zaś przedstawia propozycję planów treningowych, które powinny przygotować nas do zawodów górskich z podziałem w zależności od planowanego dystansu.

Warto wspomnieć też, że w rozdziałach poświęconych treningowi, Świerc odwołuje się do treningu w perspektywie długofalowej, nastawionej na rozwój biegacza. Dlatego znajdziemy tutaj także dużo przykładów ćwiczeń wzmacniających. Osobiście żałuję tylko, że przy ich opisie pojawiło się tak mało zdjęć prezentujących poszczególne ćwiczenia. Całość zyskałaby wówczas znacznie na czytelności.


Bardzo spodobał mi się rozdział, w którym autor podpowiada, jak zaplanować swój sezon biegowy. Nie da się biegać w zawodach przez okrągły rok, albo inaczej - nie można tak biegać na swoim najwyższym poziomie. Marcin dzieli się swoimi doświadczeniami i radzi na co zwrócić uwagę planując sezon biegowy. Omawia roczną strukturę treningu, którą podsumowuje przykładami z własnego planu. W mojej ocenie, dużo wartościowego kontentu.

Dieta dla biegacza to kolejny temat poruszony w tej książce, z którym nie ukrywam mam duży problem. Zacznę jednak od pozytywów, czyli propozycji dań. Jest ich sporo i muszę przyznać, że są bardzo ciekawe, to zdecydowanie na plus.
Wcześniej jednak przeczytamy ogólne informacje o makroelementach, ich rodzajach i zalecanych proporcjach w diecie biegaczy. Znajdziemy też wskazówki jak komponować swój jadłospis, co jeść przed/po treningu, czy na zawodach.


Autor porusza (niestety), kontrowersyjny ostatnio, temat mięsa w diecie. Robi to jednak, w mojej ocenie, w słabym stylu. Przesłanie jakie głosi można opisać w jednym zdaniu - chcesz intensywnie uprawiać sport, dla własnego bezpieczeństwa nie rezygnuj z mięsa w diecie. Przyznaje, że po przeczytaniu tej opinii ręce mi opadły. Nie znam dokładnie wegetariańskiej przygody Marcina, ale ta przedstawiona w książce sugeruje pochopne wydawanie wyroków, co według mnie jest niewłaściwe, a wręcz szkodliwe. Argument typu, "spróbowałem i mi nie wyszło" w ogóle mnie nie przekonuje. Przypomina mi za to inny, równie często słyszany, podczas rozmów o bieganiu. Notorycznie powtarzany przez osoby niebiegające - "Bieganie? Spoko, ale ja się do tego nie nadaje".

Badania naukowe mówią jasno – człowiek nie potrzebuje mięsa do życia. Straszenie ludzi, niedoborami mineralnymi też jest nie na miejscu. Nie jest też tak, że jak jesz mięso to niedobór żelaza ci nie grozi. Problem z niedoborami wynika najczęściej z mało urozmaiconej diety, a nie z samego faktu zaprzestania jedzenia mięsa. Temat oczywiście jest bardziej złożony i nie zamierzam go w tym momencie rozwijać. Szanuję zdanie autora i nie zamierzam nikogo przekonywać do jedzenia, czy nie jedzenia mięsa. Zwracam jedynie uwagę, że opinia przedstawiona w książce ma niewiele wspólnego z ostatnimi doniesieniami ze świata nauki na temat żywienia.


Pomimo zgrzytu przy rozdziale poświęconym diecie, uważam, że jest to książka, której brakowało na rynku wydawniczym. Odnosi się ona bowiem w całości do biegania w górach, co stanowi swoisty ewenement. Przydałoby się więcej takich publikacji, bieganie w górach jest dość specyficznym sportem. Cieszę się, że wyczynowcy powoli otwierają się na świat i dzielą się z innymi swoimi doświadczeniami treningowymi. Każda tego typu historia pokazuje, że w bieganiu nie ma żadnych magicznych środków treningowych, żeby wygrywać, trzeba po prostu swoje wybiegać.

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Rock&Run | Powered by Blogger

Design by Anders Noren | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com