O wspinaniu, bieganiu i podróżowaniu po świecie

Biegowo w Kotlinie Kłodzkiej

Rok 2020 jest pełen zwrotów akcji i niespodzianek. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że w obecnym czasie planowanie czegoś w perspektywie dłuższej niż tydzień lub dwa, nie ma większego sensu. Po kilku resetach postanowiłem już nie planować w tym roku żadnego urlopu, wyjazdu, biegu etc. tylko działać na bieżącą chwilę.

 


Ciągłe przebywanie w domu lub tylko najbliższej okolicy przez kilka tygodni potrafi się sprzykrzyć. Byliśmy spragnieni wyjazdu jak głodny jedzenia. Jako że dawno nigdzie nie wyjeżdżaliśmy to w zasadzie każdy kierunek wydawał się nam atrakcyjny i przez dłuższą chwilę nie mogliśmy się zdecydować w którą stronę ruszyć. Ostatecznie wybór padł na Kotlinę Kłodzką, a że na kierunek zdecydowaliśmy się dość późno, zabrakło mi czasu na obmyślenie konkretnego planu działania. Ten miał urodzić się dopiero w drodze. W czasie gdy Agnieszka pokonywała kolejne kilometry na "es ósemce", ja przeglądałem mapy Ziemi Kłodzkiej i próbowałem ułożyć jakiś treningowy scenariusz. W pewnym momencie uznałem, że zamiast szukać jakiejś biegowej pętelki do Ziemi Kłodzkiej po prostu wbiegnę. Prostota wzięła górę i zamiast obmyślać logistykę, gdzie zacząć, gdzie kończyć postanowiłem wystartować w Złotym Potoku i pobiec w kierunku Lądka Zdrój czerwonym szlakiem. Spodobała mi się również symbolika, że do Lądka będę wbiegał, a nie wjeżdżał - decyzja zatem zapadła.

Dzień 1
Trasa: Złoty Potok - Kąty Bystrzyckie (link do mapy)
Odległość: 20 km
Suma podejść: 963 m

Dojechaliśmy na parking przy granicy Śnieżnickiego Parku Krajobrazowego, tam szybki przepak, a raczej zapak i pognałem w drogę. No dobra, może nie pognałem, a potruchtałem, bo przez tę pandemie odwykłem od górskiego biegania. W planie miałem nieco ponad 20 km, więc strachu nie było, zwłaszcza, że tempo planowałem wycieczkowe. Nie wiem, czy to magia szlaku, ale nawet pomimo małej zadyszki biegło mi się znakomicie. Taki mały reset umysłowy po spędzeniu ponad dwóch godzin na łonie natury. Byłem pozytywnie zaskoczony, a na widok lekko wznoszącego się szlaku za Kątami Bystrzyckimi, zrobiło mi się szkoda, że to już koniec wycieczki. Widok tej drogi zapadł mi w pamięci na tyle, że po przyjeździe na miejsce noclegowe, wiedziałem że kolejnego dnia będę chciał kontynuować przygodę na czerwonym szlaku.


Dzień 2
Trasa: Kąty Bystrzyckie - Marianówka (link do mapy)
Odległość: 26 km
Suma podejść: 1185 m

Rano ponownie byliśmy na skraju Kątów Bystrzyckich. Przed startem Agnieszka poradziła mi uważać na szlak, który po kilku km dość niespodziewanie skręca w prawo. Pobiegłem... ale dość szybko zrobiło mi się ciepło, a wzniesienie raczej niewielkie. "Oj nie najlepiej z moją formą, ale trudno najwyżej padnę, takie coś to trzeba wbiegać". Na szczęście nie padłem, bo dość szybko się wypłaszczyło 😉. Na szlaku praktycznie nie było ludzi, a przyroda zachwycała, kilometry leciały same.
 

Po tej idylli zaczęło się podejście na Czarną Górę (1205 m n.p.m.), bardzo strome, kamieniste, bardzo górskie. Trudne, ale fajne jednocześnie. Na wierzchołku rozpościerała się piękna panorama, długo tam jednak nie zabawiłem tylko pognałem potruchtałem dalej.
 
A dalej było schronisko Na Śnieżniku, a później jakże spektakularny siedmiokilometrowy (!) zbieg, ale się pięknie leciało 😉. Dobiegłem do Międzygórza, gdzie czekało mnie ostatnie podejście pod Igliczną (845 m n.p.m.), gdzie czekała już na mnie Agnieszka. 2 km dzielące nas od parkingu zbiegliśmy razem i to był koniec przygody tego dnia.


Dzień 3
Trasa: Marianówka - Rozdroże pod Uboczem (link do mapy)
Odległość: 27 km
Suma podejść: 730 m
 
Przyznaję, że miałem małe opory, czy biec dalej czerwonym szlakiem. Co prawda dzień drugi obfitował we wrażenia i widoki, ale wiedziałem, że był to najbardziej spektakularny odcinek w okolicy. Dalej nie zapowiadało się tak atrakcyjnie. Do tego na trasie były dwie miejscowości, które trzeba było przebiec, za czym nieszczególnie przepadam. Cóż jednak było robić? Mówi się trudno, biegnie się dalej. Tak też zrobiłem i nie żałuje. Kilometraż podobny, za to przewyższenie dużo niższe więc był to dzień raczej lajtowy.


Dzień 4
Trasa: Rozdroże pod Uboczem - Ludowe (link do mapy)
Odległość: 27 km
Suma podejść: 654 m

Dzień czwarty rozpoczęliśmy od wycieczki na Rozdroże pod Uboczem. Trochę już nabiegałem tych km i z każdym dniem do jechanie do końcowego odcinka szlaku z dnia wcześniejszego zabierało nam coraz więcej czasu. Jednak tę dłuższą jazdę wynagrodził nam miejscowy krajobraz. Choć zapewne część ludzi mogłaby powiedzieć, że "to tylko las". Ja jednak do leśnych ścieżek mam słabość i uwielbiam biegać w takiej scenerii. Pierwsze 11 km takie właśnie było. Później szlak prowadzi przez Zieleniec, więc trzeba było uklepać trochę asfaltu. Odbywało się to jednak w dość przyjemnych okolicznościach, bo po krótkim podejściu zaczął się 8-o kilometrowy zbieg, gdzie już mogę napisać, że trochę pognałem :) Zbieg zakończył się w Dusznikach-Zdrój, a moja przygoda z Czerwonym Szlakiem Beskidzkim jakieś 3,5 km dalej w pobliżu Zamku Homole.

 
Dzień 5
Trasa: Romanowo - Romanowo (link do mapy)
Odległość: 18 km
Suma podejść: 531 m
 
Nastał czas wyjazdu, ale jakoś tak było mi trochę szkoda tych górek. Dlatego wstałem o 6 rano i raz jeszcze ruszyłem na poranny górski rozruch. Miało być 15 km, ale jakoś nie mogłem skończyć, bo przede mną ciągle była jakaś mała górka. Powtarzałem sobie: "jeszcze tylko ta"... i tak przez 2 kilometry.
 

Bardzo żałowałem, że ta przygoda tak szybko się skończyła. W 5 dni przebiegłem ponad 120 km i ciągle było mi mało. Gdybym zrobił tyle na Mazowszu to pewnie ledwo bym chodził, ale w górach powietrze jest inne, więc to pewnie dlatego 😉.

Wyjeżdżaliśmy z ciężkim sercem. W Kotlinie Kłodzkiej byliśmy wielokrotnie, kiedy zdobywaliśmy Koronę Gór Polski. Jednak podczas ostatniej wizyty Ziemia Kłodzka pokazała się nam z zupełnie nieznanej dla nas strony. Przy okazji też tego wyjazdu poznaliśmy świetlnych ludzi z agroturystyki Romanówka - Asiu i Pawle, pozdrawiam Was serdecznie. Na koniec chciałbym podziękować mojej żonie za support, bez niej ta przygoda nie mogłaby się ziścić.

Więcej zdjęć znajdziecie w niniejszej galerii:

galeria zdjęć
 

0 komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Rock&Run | Powered by Blogger

Design by Anders Noren | Blogger Theme by NewBloggerThemes.com